Spam

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 6 - Znalazłem ją


- Pomożesz mi ?

 Chłopak opuścił głowę i lekko wzruszył ramionami.
- Kontroluj oddech, patrz zawsze na wprost, nie wykonuj gwałtownych ruchów, zwracaj uwagę na tonację swojego głosu, nie trzymaj niczego w dłoniach. Oczywiście te ' objawy' są zależne od charakteru postaci, którą chcesz stworzyć. Najważniejsze.... jeżeli poprawi okulary to jest zdenerwowany, a jak ułoży włosy to wygrałaś dodatkową dawkę leków. Rozumiesz?

- Tak, dziękuje.
- Muszę już iść, bo właśnie zaraz mam u niego wizytę - ruszyła do drzwi, dopiero przy naciśnięciu klamki spojrzała za siebie.
- Do zobaczenia - lekko się uśmiechnęła.

Zegar nieubłaganie wskazywał na 11:55. Zachęcenie Akihiro do rozmowy potrwało trochę.
Zmierzała na pozór spokojna w stronę dyżurnej.  
- O! Akira, masz iść do pokoju 230. Czeka na Ciebie Daisuko-san. 
- Dobrze. 

Akira ruszyła w stronę schodów, które prowadziły w dół. Zdziwiona zauważyła, że drzwi od oddziału są otwarte. * Najwidoczniej zamykają je tylko na wieczór i noc*.
Piętro nie różniło się za bardzo. Było więcej roślin w doniczkach oraz na całej długości korytarza, obok okien, stał rząd krzeseł w odcieniu jasnego brązu. 

Dziewczyna zapukała lekko w drzwi z numerem 230, jakby bała się zburzyć idealną ciszę na korytarzu. 
- Proszę - usłyszała radosny głos. 
- Dzień dobry. Mam na imię Akira.
- Proszę, wejdź -gestykulował z dużą ilością...pozytywnej energii. 
 Daisuko-san był typowym, nudnym człowiekiem. Marynarka beżowa w kratkę, biała koszula, czarna muszka, włosy zaczesane za pomocą żelu. Perfumy o zapachu sosny oraz cytryny lub podobnej tandetnej kompozycji wypełniały całe pomieszczenie. 
Dziewczyna usiadła na białym taborecie. Przy masywnym biurku i pewnej postawy psychologa, czuła się jak bezbronne dziecko. 
- Mam na imię Daisuko i od dziś będę ci pomagać. 
* Jeeej, nie mogło być lepiej. Ja już chcę wyjść*
- Jaki jest Twój ulubiony kolor ? - przymrużył oczy.
- ...Zielony * zielony uspokaja, prawda?*
- Oo..., mój też. - uśmiech miał na pozór serdeczny. 
* Chyba jest za bardzo zmęczony, aby udawać*
- Próbowałaś kiedyś zielonej herbaty w Konoha? Jest na prawdę znakomita! 
- Nie wiem czy odwiedzałam to miejsce wcześniej. Lubię herbatę jaśminową oraz czarną. Jaka jest pana ulubiona? - zapytała lekko przechylając głowę.
- Jestem wielkim pasjonatem czarnej. Mam 15 różnych odmian w domu. Moja przygoda z nimi zaczęła się 3 lata temu.....
* Idealnie. Próbuje wzbudzić moje zaufanie lub połknął haczyk*
~~~~~~~~~~
W tym samym czasie. 

* Cholera! Jak mogłem być tak lekkomyślny. Po co pokazałem jej twarz? Teraz może to wykorzystać nawet nieświadomie. Mam nadzieję, że trafiła do jakiegoś przyjaznego miejsca. Musze jak najszybciej ją znaleźć, bo nie mogę ciągle przedłużać misji, aby nie wrócić do bazy*

- Itachi-sama... to kogo znowu szukasz? - Kisame zapytał ze znudzeniem. 

Czarnowłosy spojrzał w oczy towarzysza. Jego twarz nadal nie wykazywała żadnych emocji. Normalnie, każda rozsądna osoba wycofałaby się. Kisame znał  typowe zachowania chłopaka. Doceniał, że ten nie używał sharingana, aby przymusowo zostać dłużej w podróży. 

- Dziewczyna, wiek około 18 lat, wysoka. Mleczna cera, brązowe włosy i tego samego koloru oczy.  

- Hmmm...kiedy poszedłeś zrobić zwiad, niedaleko Konohy to ja wybrałem się na spacer - podrapał się z tyłu głowy. Nie dane mu było dokończyć, bo Itachi błyskawicznie zareagował.

- Czy ja dobrze usłyszałem ? Spacer ? Niedaleko jednej z najpotężniejszych  wiosek ? Tak ? - towarzyszyła mu w głosie kpina. Powoli ruszył w stronę niebieskowłosego.

 - Cz-czekaj Itachi-sama. Chyba widziałem taką osobę koło zachodniego pola treningowego. 

Uchiha zatrzymał się i podniósł jedną brew do góry. To był sygnał do Kisame, że ma kontynuować.

- Wyczułem chakrę tego...no...Naruto. Rozmawiał z dziewczyną, która kompletnie nie wiedziała co się dzieje wokół niej. 

* Warto to sprawdzić. Nie mogę ignorować żadnej wskazówki o jej pobycie, może akurat to będzie ona? Nie poinformuję o tym szpiegów. Lepiej, abym sam wytłumaczył to Liderowi.*

- Zawracamy .  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jako dziecko nie byłem przekonany do herbaty. Wolałem napoje gazowane, hohohoho!
* Kogokolwiek interesuje twoje dzieciństwo?*
Akira potakiwała i czasami udawała zdziwioną lub radosną. 
- A Twoi rodzice ? Jakie napoje lubią?
- Chyba kawę. 
-Chyba?
- Nie pamiętam dokładnie. Mam przebłyski gdzie są sceny z ciemnobrązowym napojem. Mama miesza go srebrną łyżeczką po czym odkłada na porcelanowy, biały talerzyk. * Niech myśli, że dzięki tej rozmowie odblokowują mi się wspomnienia. Swoją droga jest całkiem rozsądny, nie pyta o nic w prost. Chyba nie chce, aby to wyglądało na schematyczne.*
Brązowowłosa jeszcze przez kilka minut wysłuchiwała pytań oraz pokornie odpowiadała.....delikatnie zmieniając...większość faktów. 
Całość trwała godzinę......o godzinę za długo dla niej. 
Usiadła na schodach, wzięła kilka głębszych wdechów. Po chwili wstała z uśmiechem * Musze pokazać jaka jestem zadowolona dyżurnej*.
Od razu skierowała się do swojego pokoju i rzuciła na łóżko. Obawiała się tego jak długo może tutaj pozostać. Opinia psychologa na pewno była pozytywna, w końcu sprawiała dobre wrażenie.

Nie spotkała Akihiro o 14 w jadalni. Zastanawiał się co robi fioletowowłosy. Bawiła się papką, która dostała na talerz * To...chyba kartofle. Obok coś co smakuje mrożonymi warzywami. Przynajmniej kompot jest dobry.*

~~~~~~~~~~
* Wiem, że Itachiemu-sama się śpieszy, ale mimo wszystko mógłby trochę zwolnić. Do Wioski Liścia już niedaleko.* Kisame nawet nie zauważył kiedy Uchiha stanął w miejscu. Dopiero po paru metrach obrócił się. Zauważył, że chłopk przygląda się jakiemuś plakatowi, który był przybity do drzewa. 

- To ona - odwrócił się i wyminął partnera.
- Jest w szpitalu. Pójdę po nią kiedy się ściemni. 

~~~~~~~~~~
  Akira leżała na łóżku...znowu. Kompletnie nie wiedziała jak spędzić wolny czas. Nie chciała iść do 'nowego przyjaciela'. Owszem, było w nim coś co przyciąga, ale nie chciała narazić się na złość z jego strony * Dzisiaj chyba nie jest w humorze. Zresztą jak zawsze*.  
Postanowiła spędzić wolne chwile w salonie z książką. 

Danie z kolacji nie różniło się niczym specjalnie od obiadu. 

Po wieczornej toalecie wróciła do swojej sali. Było dopiero koło 20, a on już zasypiała. Miała wrażenie, że cały oddział ucichł...tak po prostu ?






 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz